Stona Główna
Oferta
Psychoterapia
Superwizja
Warsztaty
O mnie
Inspiracje
czytelnia
Warto przeczytać
Linki
Kontakt









Życie pełnią życia (część 9)

9. BĄDŹ SOBĄ I POZWÓL BYĆ SOBĄ INNYM.
Przyjmuj siebie takim, jaki jesteś. Przyjmuj też innych takimi, jacy właśnie są.

Wielu z nas chciałoby się zmienić na lepsze. Dlatego m.in. podejmujemy terapię i robimy sobie noworoczne postanowienia. To bardzo szlachetny cel .....i jednocześnie wielka pułapka. Chęć stania się tym, kim powinienem lub chciałbym być, jest w istocie zaprzeczeniem tego, kim jestem. Próby zmiany siebie przez odcięcie się od swoich niechcianych aspektów są w pewnym sensie zdradą siebie. Oddalają nas tylko od siebie i rozszczepiają na siły pchające ku podporządkowaniu i siły oporu. 1 Tak jak we wspomnianej wcześniej grze między top-dog i under-dog, jeśli mamy dwóch przeciwników ("ja", którym chcielibyśmy być kontra "ja", którym jesteśmy) walka może się toczyć bez końca. Jak dobitnie ujął to Soren Kierkegaard: "Najpowszechniejszą przyczyną rozpaczy jest brak decyzji, by być sobą. Ale najgłębszą formą rozpaczy jest postanowienie, by być kimś innym".
Gestaltowska paradoksalna teoria zmiany pokazuje inną drogę. Kiedy identyfikujemy się ze swoim "ja", wtedy mamy dostęp do wszystkich swoich zasobów i możemy szukać własnych, zgodnych z nami, sposobów twórczego przystosowania, możemy domykać sytuacje, rozwiązywać problemy, wyrażać i realizować siebie w kontakcie z otoczeniem. Im lepiej uświadamiamy sobie i akceptujemy to, kim jesteśmy, tym bardziej możliwa staje się zmiana, zablokowana dotąd przez wyparcie lub nieprzyznawanie się do części siebie. Krótko mówiąc: "Zmiana następuje wtedy, gdy stajesz się tym, kim jesteś, a nie wtedy, gdy próbujesz stać się tym, kim nie jesteś." (Arnold Beisser)
Jak to zrobić? Erv i Miriam Polsterowie mówią: "Staramy się uczynić świadomym to "ja", które zostało >zdradzone<" 2 Nie ma na to specjalnych technik czy sztuczek. Tylko świadomość, świadomość i jeszcze raz świadomość. I odwaga, żeby stanąć ze sobą twarzą w twarz, ze swoim realnym, nie podkolorowanym obrazem, przyjąć zarówno swoją jasną jak i ciemną stronę, otworzyć się na oba swoje bieguny.
Wiem, że nie jest to łatwe. Jeśli jako dzieci, czyli wtedy gdy tworzyły się zręby naszego "ja", nie dostaliśmy od najbliższych akceptacji i bezwarunkowej miłości, jak mamy ją sobie dać jako dorośli? Jedne, co mogę powiedzieć, brzmi trochę sentymentalnie. Świat pełen jest miłości i jeśli nie zamykamy się na nią w swoich obronach, możemy czerpać i sycić się nią do woli.
Niezwykle inspirująco mówi o tym Leonard Shaw (na seminarium o znaczącym tytule "Miłość i lęk to wszystko czego doświadczamy"):

"W rzeczywistości w twoim otoczeniu jest tak wiele miłości i bogactwa, że musisz wkładać sporo wysiłku w to, aby się od nich ogradzać. Koncentracja na niedostatku pochłania mnóstwo dodatkowej energii - tak jak patrzenie na szklankę raczej w połowie pustą niż w połowie pełną."3

Potwierdzają to także wielkie duchowe tradycje. W jednej z sutr zen taki stan umysłu symbolizuje człowiek, który "pośród wody krzyczy z pragnienia, podobny dziecku bogacza, które jak nędzarz krąży po ziemi"4
Innym obszarem trudności z jakimi musimy się zmierzyć, aby móc naprawdę zaakceptować siebie, są nasze relacje z rodzicami. Mam tu na myśli zarówno relacje w realnym, jak i w naszym wewnętrznym świecie. Jeśli doświadczyliśmy od rodziców odrzucenia, opuszczenia, zawłaszczenia czy innego zranienia, jeśli pamiętamy swój dziecięcy ból i wściekłość, wtedy możemy wzdrygać się na myśl, że będziemy/jesteśmy tacy, jak nasz rodzic. Możemy nawet postanowić sobie coś w rodzaju "Nigdy nie będę taki, jak on/ona". Ale i tutaj działa to psychologiczne prawo "Im dalej coś od siebie odpychasz, tym większym się to staje". I znowu, im bardziej staramy się być inni niż nasi rodzice, im bardziej się odcinamy od uwewnętrznionych rodziców w nas, tym bardziej stajemy się ich kopią.
Co więc możemy zrobić? Nic! Właśnie nie usiłować czegoś z tym zrobić, tylko uświadomić to sobie i zgodzić się na to, że jest to, co jest. Ponownie przywołam Leonarda Shaw: "Jeśli wybaczysz komuś, komu wcześniej odmawiałaś wybaczenia, to może się zdarzyć, że pokochasz tę część siebie, której pokochania odmawiałaś przez całe swoje życie"5 Przyjąć siebie, takim jakim się jest i przyjąć swoich rodziców takimi, jacy są, to dwie strony tego samego medalu. Jedno nie może się zadziać bez drugiego.
Sądzę, że podobny związek łączy też akceptowanie siebie i akceptowanie innych. Ostatnia wskazówka Naranjo odnosi się nie tylko do "ja", ale do "ty": "Bądź sobą i pozwól być sobą innym." Z pozoru wydaje się to być bardzo proste. Jednak moje doświadczenie wskazuje na to, że im bliższa osoba, tym trudniej nam pozwolić jej być, jaką jest, bez żadnych poprawek i ulepszeń. Wobec bliskich, ważnych osób pojawiają się zwykle silne pragnienia, oczekiwania, wymagania. A gdy on/ona ich nie spełnia, o!, wtedy dopiero zaczyna się cyrk - frustracji, zawodu i złości. Niezwykle trudno wtedy pozwolić drugiemu człowiekowi być sobą i zgodzić nie na to, że może nie dawać nam tego, czego chcemy.
Dokładnie na ten punkt wskazuje wiersz Perlsa:

Ja robię swoje i ty robisz swoje.
Ja nie jestem na świecie po to, aby spełniać twoje oczekiwania,
a ty nie masz obowiązku spełniania moich.


Ilekroć czytam ten fragment, zawsze czuję jakie to znakomite i wciąż dla mnie aktualne. Nie domagać się! Nie wymagać! Nie wymuszać! Odpuścić! Otworzyć się, dać przestrzeń, aby mogło pojawić się to, co może się pojawić. Otwarcie czekać, a nie oczekiwać. Jeśli odpuszczam swoje "potrzebuję cię", "chcę coś od ciebie dostać", po prostu jestem z tobą tu i teraz. I tylko wtedy możliwa jest relacja Ja-Ty, a nie Ja-To. To jest to miejsce, gdzie miłość spotyka się z wolnością. Gdy ja nic nie muszę dla ciebie i ty nic nie musisz dla mnie, pojawia się przestrzeń. Jeśli jest odległość, dystans, może dojść do zbliżenia. Aby dłonie mogły zaklaskać, muszą się od siebie odsunąć.
1Pierzchała, J., "Terapia ...", op. cit. (dz. cyt.), s. 15
2Sills Ch., Fish S., Lapworth Ph."Pomoc psychologiczna ...", op. cit. (dz. cyt.), s. 29
3Shaw L. "Miłość i lęk...", op. cit. (dz. cyt.), s. 19
4 "Mistrza Hakuina pieśń ku chwale zazen", [w:] "Śpiewy", Związek Buddystów Zen Bodhidharma, str 29
| część 1 | część 2 | część 3 | część 4 | część 5 | część 6 | część 7 | część 8 | część 9 | część 10 |


© ZAUFAJ SOBIE. Gabinet psychoterapii i inspiracji, Warszawa, 2012